Wieczorem 10 września 1944 r. z bazy w okolicach Campo Casale we Włoszech wystartowało 20 bombowców: 12 maszyn brytyjskich, 3 południowo-afrykańskie oraz 5 polskich z 1586 Eskadry do Zadań Specjalnych PAF. Miały one dokonać zrzutów broni i zaopatrzenia dla walczących w Warszawie powstańców. Misja była bardzo niebezpieczna. Samoloty były niszczone zarówno przez niemiecką obronę przeciwlotniczą jak i przez ataki niemieckich nocnych myśliwców. Straty we wcześniejszych latach nad Warszawę sięgały nawet 30%.
Tym razem też lotnictwo aliantów poniosło ciężkie straty. Z misji nie wróciło do bazy 5 maszyn, w tym dwie polskie. Zginęło kilkunastu lotników.
Liberator EW-278 polskiej eskadry nie doleciał do Warszawy. Nad miasteczkiem Senta w Serbii został zestrzelony przez niemiecki myśliwiec. Trzech członków załogi: podporucznik Stanisław Franczak, podporucznik Mieczysław Foczpaniak i starszy sierżant Jerzy Truszkowski zginęli. Pozostałych czterech członków załogi zdołało wyskoczyć z płonącej maszyny. Dostali się do niewoli.
Dzięki inicjatywie polskiego Konsulatu w Belgradzie i przychylności miasta Senta, przy finansowaniu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2020 roku udało się upamiętnić bohaterskich lotników. W graniczącej z Węgrami serbskiej Sencie, na miejscu gdzie runął Liberator, stanął pomnik autorstwa rzeźbiarza Marka Moderau. Jest to wyrzeźbiona dynamiczna bryła marmuru nawiązująca do wstęgi z wyrytym pamiątkowym tekstem w trzech językach: polskim, serbskim, węgierskim.
Fundacja Partnerstwa dla Europy Środkowo Wschodniej była koordynatorem przedsięwzięcia. Zadanie okazało się niełatwe, bo przypadło na czas pandemii, który zaburzył działanie urzędów i utrudnił współpracę międzynarodową. Dlatego szczególne słowa podziękowania kierujemy do Konsula Pawła Skołowskiego, bez którego zaangażowania i pomocy pomnik by nie powstał. Ale jest i mogą się przy nim zatrzymać na chwilę zamyślenia zarówno mieszkańcy Senty, jak i turyści z różnych stron świata.