Brzeżany – niezdobyta twierdza Sieniawskich

Zwiedzając Ukrainę samochodem, przemieszczając się trasą Lwów – Tarnopol, warto pojechać nieco okrężną drogą, by w obwodzie tarnopolskim zatrzymać się w niedużym miasteczku Brzeżany. Kiedyś własność i siedziba potężnego rodu Sieniawskich, dziś spokojna, nieco senna miejscowość, w której zachowane zabytkowe budowle świadczą o dawnej świetności.

Brzeżany w latach ’30 XX w. Foto: NAC

Pierwsza wzmianka o Brzeżanach w historycznych źródłach pojawia się w roku 1375. W tamtym okresie była to osada w granicach Królestwa Polskiego, a przez krótki czas również Węgierskiego. W 1508 r., kiedy w drodze spadku przypadła Annie, żonie chorążego halickiego Rafała z Sieniawy, przybyła tam cała rodzina. Odtąd przez przeszło 200 lat miejscowość znajdowała się rękach Sieniawskich. Miasto jako takie zostało założone na prawie magdeburskim w 1530 r. przez wojewodę ruskiego i hetmana polnego koronnego Mikołaja Sieniawskiego. W 1554 r. rozpoczęła się budowa zamku w Brzeżanach. Obiekt powstawał od połowy XVI wieku do drugiej połowy XVII wieku, dlatego cechowały go zarówno cechy renesansowe jak i barokowe. W XVI wieku na dziedzińcu zamku wzniesiono kościół zamkowy, rozbudowany o boczne kaplice z kopułami i wyposażony później w liczne malowidła, sztukaterie i nagrobki Sieniawskich dłuta znakomitego artysty tamtej epoki Jana Pfistera. W latach 1648, 1665 i 1667 zamek oparł się Kozakom, a w 1676 r. atakom wojsk tureckich i tatarskich. Nigdy nie został zdobyty poprzez oblężenie, a jedynie na skutek zdrady części załogi lub kiedy pozostał już opuszczony. Magnackie miasto, bezpieczne pod bokiem potężnego zamku, z biegiem lat rozkwitało. Stało się ważnym ośrodkiem handlu, głównie tkaninami, i jedną z najważniejszych osad na Podolu. Co ciekawe, mieszkańcy miasta byli przez jego właścicieli zobowiązywani do zaopatrywania się w broń oraz regularnych napraw i wzmacniania umocnień. W efekcie cały gród, nie tylko zamek, był celem trudnym do zdobycia. Wymierny skutek przyniosło to podczas wojen kozackich. Kozakom wskutek działań wewnątrz fortecy i otwarcia jej przez załogę udało się zająć zamek, ale nie opanowali bronionego przez mieszkańców miasta i krótko potem zamek został odzyskany.

Pocztówka z początku XX w. przedstawiająca zamek Sieniawskich od frontu. Autor nieznany.

Ciekawym momentem w dziejach zamku był pobyt księcia Franciszka II Rakoczego, który spotkał się w 1703 roku w Brzeżanach z przywódcami powstania kuruców na Węgrzech. Tam Franciszek Rakoczy podpisał odezwę brzeżańską „do wszystkich prawdziwych Węgrów” nawołując ten naród do walk przeciwko Austrii.

Od 1731 r., na skutek mariażu Zofii Sieniawskiej z Augustem Czartoryskim, Brzeżany przeszły w posiadanie rodu Czartoryskich. W 1778 r., nowymi właścicielami zostali Lubomirscy, a następnie Potoccy. Ci ostatni, choć byli formalnymi właścicielami zamku także w XIX w. i władali jeszcze szerokimi włościami brzeżańskimi, nie mieli do niego de facto dostępu. W wyniku rozbiorów Rzeczypospolitej Brzeżany znalazły się w zaborze austriackim. Ówczesne władze podjęły decyzję o przekształceniu zamku w koszary wojskowe i częściowej rozbiórce umocnień oraz zabudowań zamkowych. Był to początek końca brzeżańskiej twierdzy, choć samo miasto nie straciło na znaczeniu w regionie – umieszczono tu wiele urzędów, szkół i innych ważnych administracyjnie jednostek. Było wówczas wielokulturowe i wielowyznaniowe. Do dziś przypominają o tym budowle dawnych świątyń prawosławnych i katolickich, ormiańskich i żydowskich. Po pierwszej wojnie światowej, kiedy Brzeżany leżały już na terenie Polski, Potoccy oddali zamek Wojsku Polskiemu. Podjęto decyzję o jego odbudowie i przywróceniu go do stanu sprzed zniszczeń wojennych (Brzeżany znajdowały się na linii frontu rosyjsko-austriackiego i zostały w znacznym stopniu zrujnowane), jednak przed wybuchem II wojny światowej wykonano zaledwie ułamek potrzebnych prac. Tragiczny los, jak większość miast z tych terenów, spotkał Brzeżany po 1939 r. Dostały się pod okupację sowiecką, niemiecką i ponownie sowiecką, Żydów wymordowano w czasach Zagłady. Okupanci dokonywali również wysiedleń i mordów na miejscowej ludności polskiej i ukraińskiej. W zamkowym parku cień starych drzew pada na wciąż widoczne ślady rowów, w których NKWD rozstrzeliwało setki ludzi. Po zakończeniu wojny wysiedlono stąd ostatnich Polaków, a żołnierze Armii Czerwonej w kościele zamkowym urządzili stajnię.

Zrujnowany zamek w okresie międzywojennym. Foto: NAC

Obecnie, już na terenie niepodległej Ukrainy, ruiny zamku stanowią kompleks o znaczeniu muzealnym. Zachowała się są tylko część murów pałacu z bramą, mury kościoła zamkowego, dolne kondygnacje baszty i bastei. Okrutnie doświadczony przez dziejowe zawieruchy kościół zamkowy, został uznawany za najważniejsze po kolegiacie żółkiewskiej mauzoleum rodowe na terenie dawnej Rzeczypospolitej. Podobnie jak pozostała część zamku znajduje się w bardzo złym stanie, od lat zabezpieczony prowizorycznymi rusztowaniami mającymi za zadanie podtrzymywać chylące się ku upadkowi ściany budowli. Zdobienia i sztukateria runęły wraz ze sklepieniami. Cudem przetrwała większość rzeźb nagrobnych, przewiezionych po wojnie do Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki oraz rzeźbione, cynowe sarkofagi Sieniawskich wywiezione przed inwazją sowiecką w 1920 r. do Polski.

Fundacja Partnerstwa dla Europy Środkowo-Wschodniej od 2020 r. we współpracy z dyrekcją muzeum-zamku w Brzeżanach prowadzi działania porządkowe i konstrukcyjne przy kaplicy Sieniawskich. W samym 2020 dokonano demontażu większości drewnianych, bezużytecznych po latach, rusztowań wokół budowli, usunięto nadmiar warstw gruntowych i nasypów. Zabezpieczono odsłonięte podczas prac fundamenty, stawiając nad nimi zadaszone rusztowanie. Wysiłkiem Instytutu Archeologii Ukraińskiej Narodowej Akademii Nauk przeprowadzono badania archeologiczne wokół kaplicy. Wewnątrz ustawiono drewniane rusztowania z drabinami i podestami umożliwiające prace na wysokości. Te wstępne działania są niezbędne, by z czasem przystąpić do ratowania obiektu. W 2021 r., w ramach kontynuacji umowy z dyrekcją zamku, dzięki finansowemu i merytorycznemu wsparciu polskiego Narodowego Instytutu Dziedzictwa Kulturowego za Granicą Polonika, między innymi uszczelniono pokrycie dachowe i przeprowadzono podziemną linii energetyczną do kaplicy – obecność źródła energii elektrycznej będzie w przyszłości niezbędna do kolejnych prac badawczych i konserwatorskich.

Wykonane działania są bowiem kroplą w morzu potrzeb dla ratowania unikalnego, lecz zrujnowanego zabytkowego obiektu, który wciąż czeka na odzyskanie dawnego blasku. To praca na lata, warta jednak wysiłku. Odrestaurowanie i udostępnienie dla zwiedzających całego zabytku byłoby wspaniałym świadectwem zapomnianej historii.

Mocno wierzymy, że tak właśnie będzie.

Dodaj komentarz